Wieki nie zamawiałam nic z Avonu. Kiedyś - owszem, co katalog coś wpadało do kosmetyczki. Ale odkąd na każdym kroku mamy Natury, Rossmanny, wyspy kosmetyczne wszelakie etc., z cenami przystępnymi oraz możliwością pomacania i poniuchania, zamawianie u konsultantki kosmetyków wcale nie tanich i najczęściej bez możliwości przetestowania stało się, dla mnie przynajmniej, bez sensu.
ALE! Jako, że błyszczole avonowe swego czasu bardzo lubiłam i zjadałam hurtowo, to zatęskniło mi się i zapragnęłam wrócić do koloru, który nosiłam ostatnio, jeśli się nie mylę, dobre 5-6 lat temu, albo i lepiej.
wg. producenta:
Lśniący błyszczyk do ust z technologią
Flexi-Glide daje efekt intensywnego, lustrzanego blasku. Zapewnia
długotrwałość koloru i połysku.
Aplikator: Wygodny aplikator z gąbeczką.
Pojemność : 6ml
Cena regularna : 26zł
Cena w promocji : 12-15zł
No i cóż mogę o nim rzec...
Kolor jest na pewno ciemniejszy niż na zdjęciu katalogowym, taki, powiedziałabym, po prostu średni róż, średni w kolorze i w tonacji - bo ani on bardzo chłodny ani ciepły. Gdybym zamawiała w ciemno, nie znając odcienia, byłabym bardzo zawiedziona. A tak jestem zawiedziona tylko trochę, bo i w mej pamięci jawił się jako ton jaśniejszy niż okazał się być w rzeczywistości.
A mówili, żeby nie ruszać wspomnień!
Konsystencja dość gęsta, kremowa, wykończenie lśniące i skrzące. Drobinki niewyczuwalne na ustach. Błyszczyk nie klei się, nie zjada zbyt szybko, nie wysusza przesadnie ust, ale też ich nie nawilża. Ale też nie od tego są błyszczyki, prawdaż. Nosi się lekko i daje efekt wilgotnych ust.
Kupujecie kosmetyki z katalogów?
***
ps
Czy Wy też jesienią częściej szukacie okazji w sieci?
Jeśli tak, to zapraszam na moje allegro:)
 |
KLIK! w zdjęcie |