niedziela, 25 marca 2012

L'Oreal Colour Riche Balm - 218 Rose Elixir & 518 Tender Mauve - czyli co ja o nich myślę, swatche i kilka zdjęć :))


Zaczęło się TAK, potem - 12 dni póżniej - było TAK :)

 Balsamy są zabezpieczone przed otwarciem przezroczystymi naklejkami, mamy więc pewność, że przed nami nikt ich nie próbował. Muszę się Wam przyznać, że ostatkiem sił powstrzymałam się przed rozszarpaniem wszystkich ośmiu naklejek :D

 
Dzień albo dwa później balsamy rozleciały się po Polsce (Idalia, Obsession, Vila, xkaylimex - wkrótce pewnie znajdziecie u dziewcząt swatche ich balmów), a u mnie zostały te dwa maleństwa :)


Testuję je od 3 dni i od tego czasu się nie rozstajemy :))
 Choć początek znajomości lekko ostudził mój zapał - miziałam się raz jedną, raz drugą, a usta miałam wciąż przesuszone. Nie wiem czym było to spowodowane, ale w drugim dniu uczucie zniknęło, a ja póki co nie mam ochoty używać żadnego innego mazidła do ust :)

518 tender mauve
218 rose elixir


Balsamy są transparentne, dają błyszczykowy połysk, nie kleją się jednak ani odrobinę, więc z powodzeniem można ich używać w wietrzne dni. Trwałość nie powala, gdyż bez posiłków wytrzymują u mnie niecałe 2h. 



Obie ładnie podkreślają kolor moich ust. 218 jest ciepła, lekko brzoskwiniowa, 518 natomiast chłodniejsza, brudno-różowa i ma mikroiskierki, które dodają blasku, ale nie są zbytnio widoczne na ustach. Jedyne o co mogłabym się obrazić, to lekko chemiczny posmak masełek. Kompletnie nie pasuje on do cudnie słodko-waniliowego zapachu, który sprawia, że mam ochotę wciąż robić dziubek i wąchać sobie usta :D

Zastanawiam się kiedy zjawią się u nas i czy cena jak w większości produktów będzie przesadzona ;)

piątek, 23 marca 2012

na własne oczy: Max Factor 2000 Calorie, czyli tusz do którego zawsze wracam


Przypomniałam sobie o nim jakiś czas temu - gdy przyuważyłam go w Rossmannowej promocji za niecałe 23zł. A że przez lata był moim ulubieńcem i mam do niego duży sentyment, to wylądował w koszyczku. Po prawie roku testowania przeróżnych maskar z różnych półek cenowych mogę powiedzieć, że jedynym, który uważam za lepszy od 2000 Calorie jest Doll Eyes Lancome'a. Żaden inny nie urzekł mnie na tyle, żebym pragnęła do niego wrócić. A do MF wracam zawsze z podkulonym ogonem i przepraszam za zdrady, których się dopuściłam :))

jedna warstwa

dwie warstwy


 Jak widzicie tusz jest mocno czarny, porządnie pogrubia i wydłuża nawet takie mysie rzęski jak moje :) Nie kruszy się i nie osypuje w ciągu dnia. Potraktowany micelkiem AA schodzi bez problemu.
Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń - po lekutkim przeschnięciu ofkors, bo ja świeżo-mokrych tuszy nie lubię :)


środa, 21 marca 2012

Amerykański Sen, czyli... L'Oreal Colour Riche Balm już w Gdańsku :D


 ...tak więc zapraszam Was do skrzynek mailowych Dziewczęta!! :))))))))))))))))
 Wysłałam Wam wiadomości na maile kontaktowe podane na Waszych blogach :)

Paczuchę z pomadkami odebrałam dosłownie godzinę temu i najchętniej pozrywałabym już z nich wszystkich te naklejki zabezpieczające! :P 
Póki co nie otworzyłam nawet swoich, bo kompletnie nie mam czasu się nimi teraz pozachwycać dogłębnie, zostawię sobie tę przyjemność na wieczór, gdy wrócę z rollowania :D

Także zostawiam Was z tymi dwoma zdjęciami, tylko proszę nie zaślinić sobie monitorów!! :))))))))

dla przypomnienia:
 list polecony priorytetowy - 6zł
koszt jednej szmineczki - 25,50zł

* Obsession - 118 i 418 --- 57zł
* Idalia - 318 i 818 --- 57zł
* xkeylimex - 819 --- 31,50zł
* Vila - 219 --- 31,50zł


:)))))))))))))

niedziela, 18 marca 2012

INGLOT 84, czyli brązujący róż w płynie + porównanie z KOBO suntanned


 Kilka z Was zainteresowało się różem/brązerem jaki miałam na policzkach w makijażu z poprzedniego posta, oto on - INGLOT AMC 84 - mam go z wymianki z Makeup-Farbstift :) 



 Jak tylko go zobaczyłam od razu pomyślałam, że musi być podobny do brązującego podkładu z KOBO i nie myliłam się - zerknijcie na zdjęcia poniżej:



Różnią się konsystencją i minimalnie wykończeniem - Kobo na mojej buzi jest zupełnie matowy, natomiast Inglot jest lekutko satynowy. Kobo nakładam palcami albo flat topem Hakuro, bo jest dość oporny we współpracy z Beauty Blenderem, natomiast Inglot nakłada się jajem świetnie. Próbowałam palcami, ale za każdym razem naciapię go sobie za dużo i wyglądam jak ofiara popsutego solarium :D

Oba bardzo lubię i chyba obiektywnie nie umiem ocenić, który jest lepszy :)
 edit:
a tutaj pokazywałam jak wygląda u mnie efekt KOBO :)
Buziaki słoneczne znad morza! :*

piątek, 16 marca 2012

nudny piątek, czyli brązujemy się na wiosnę :)


 Dziś w Gda 15 stopni i piękne słonko, więc zachciało mi się lekutkiego ocieplenia buźki :)




podkład - Rimmel Match Perfection Gel - ivory
róż/bronzer - Inglot AMC Face Blush - 84
cienie - Inglot double sp 458 i 456, matte 353
tusz - Max Factor 2000 Calorie
błyszczyk - Inglot Sleeks 92


***

Codziennie zaglądam do skrzynki w celu znalezienia w niej awiza o przesyłce z balsamami i nic nie znajdując mamroczę brzydkie słowa, chociaż wiem, że to jeszcze za wcześnie na niecierpliwość! :D


sobota, 10 marca 2012

wzywam wiosnę, czyli bratkowe oko na dziko :)))


Po namalowaniu tego oka wahałam się przez chwilę, czy wyszedł mi storczyk czy bratek, ale ostatecznie jednak skłaniam się ku - lekko wyblakłemu, ale jednak - bratkowi :D

 zdjęcie pochodzi ze strony: http://galeria-kwiatow.com/

 A więc - bratkowo mi! - zapraszam :))



wybaczcie poszarpaną kreskę - jestem wybitnym gamoniem w tej kwestii :D

 
Wrzucam Wam jeszcze listę kosmetyków i lecę pakować się na rolletic. To będzie nasz (mój i koleżanki) 4 raz i mam nadzieję, że po dzisiejszym rolowaniu nie będziemy już obolałe, bo przed nami jeszcze 28 masaży :D 
Korzystałyście kiedyś z tych rollujących narzędzi tortur? :))

podkład - Rimmel Match Perfection - ivory
puder - Guerlain Meteorites Compact - teint beige
róż - Inglot - 59
błyszczyk - Essence - i like cotton candy
eyeliner w żelu - Essence
cienie - Inglot - matrix 825, Lucy Minerals - royal purple, LaurEss - bombshell, Coastal Scents - very coral, EDM - net surfing, rock anthem
tusz - Estee Lauder - sumptuous bold

środa, 7 marca 2012

L'Oreal Colour Riche Balm - wspólne zakupy? :)


Pamiętacie balsamy do ust L'Oreala, które pokazywała Urban jakiś czas temu? Otóż znalazłam TAKĄ (klik!) aukcję na ebay'u i przyznam szczerze, że lekko się nagrzałam :))

zdjęcie - twylah.com

Czy znalazłyby się wśród Was chętne na wspólne zamówienie? 


podliczmy wstępnie:


koszt balsamów: ~ 160zł
+
koszt wysyłki: ~ 44zł (USPS First Class Mail)
=
koszt całego zamówiania: ~ 204zł 


dzielimy to na 8 osób i wychodzi nam: ~ 25,50zł
+
koszt wysyłki Pocztą Polską (list polecony priorytetowy): ~ 6zł
=
co daje łącznie na osobę: ~ 32zł za balsam 




* ja byłabym chętna na dwa kolory - 518 i 218

 * dla Was pozostałe 6 kolorów do rozdysponowania

* ja zamawiam i wykładam kasę, Wy przelewacie mi pieniądze gdy dam znać, że balsamy są już u mnie, ja rozsyłam Wam balsamy jak tylko Wasze wpłaty do mnie dolecą


* mam już aukcję w obserwowanych i jeśli do czasu aż uzbiera się 6 osób chętnych na wolne kolory się ona nie zakończy, to kliknę nam balsamy :)


post wyszedł mi lekko chaotyczny, gdyż jestem lekko napalona na te smakołyki, wybaczcie :D


 pozostawienie komentarza nie jest wiążące, ale umówmy się, że kto pierwszy ten lepszy :)

STAY TUNED! :) 


edit:

Obsession - 118 + 418
Idalia - 818 + 318
ajka - 518 + 218 
xkeylimex - 819
Vila - 219

ZAMÓWIENIE ZAMKNIĘTE!


balsamy kliknięte i zapłacone :)))  ♥ ♥

teraz czekamy na paczuchę (2-4 tyg.) mam nadzieję, że krócej niż dłużej :D 

sobota, 3 marca 2012

kolorowe oko, czyli wiosennie mi :)


 Dzisiaj miałam świetny wiosenno-porządkowy poranek :) Słonko grzało przez okna jak wściekłe, a ja aż fruwałam ze szmatkami do kurzu i z animuszem zapełniałam kolejne wory niepotrzebnymi szpargałami śmieciowymi i ubraniowymi. A TŻet zasuwał za mną z odkurzaczem i wyganiał koty na balkon by im przetrzepać futra :)))) Uwielbiam takie oczyszczanie pozimowe! :))) Potem jeszcze tylko ekspresowe pół godzinki z Jillian i jej drugim levelem masakrującym moje słabe rąsie, szybki gorąco-zimny prysznic i mogłam pozostałą energię przelać na oko - efekty poniżej :))))





podkład - Rimmel Match Perfection Gel - ivory
szminka - Catrice - simply rosewood
błyszczyk - Essence - i like cotton candy
jako róż/rozświetlacz - sypki cień Pierre Rene - 22
cienie - LaurEss - bombshell, Coastal Scents - very coral, Inglot - amc 84, matrix 837
tusz - Estee Lauder - sumptuous bold

czwartek, 1 marca 2012

pierwszomarcowa Glossy-mania , czyli świetnie wydane 49zł :))


Tak, tak, wiem - nuda! ;)))

No i co z tego? :P 
Oficjalnie oznajmiam, że GlossyBox spodobał mi się póki co najbardziej ze wszystkich trzech pudełeczek, które miałam przyjemność dorwać w swoje łapki! :)))) 



Po przeglądzie aukcji allegro, gdzie najczęściej można dopaść miniatury, wykalkulowałam co następuje:

* różowy kisielek Lierac'a - 15ml / około 40zł  
znam, ubóstwiam za zapach i nawilżanie, od dwóch lat kupuję z końcem zimy słoiczek, żeby pobudzić buźkę przed wiosną, więc wstrzelili się znakomicie! :)

* stokrotka Jacobsa - 4ml / około 45zł 
znam i bardzo lubię, świetny zapach na pierwsze ciepłe dni, mru! :))

* brunetkowy Rene Furterer - 50ml / około 15zł 
 oddam w dobre ręce :)

* suchy olejek Nuxe - 10ml / około 13zł 
znam, używałam i chętnie do niego wrócę :)

* wisienka Masaki50ml / około 50zł 
tego na allegro nie znalazłam, ale jest to 1/3 pełnowymiarowego produktu, który kosztuje ponoć 150zł... kto dałby tyle kasy za balsam? ręka do góry! :))
pachnie obłędnie smakowicie! mam ochotę polizać się po nadgarstku, który nim posmarowałam :D


wszystko daje nam więc +/- 160zł, całkiem nieźle jak na box za 49, prawda? :)))


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...