Kilka z Was zainteresowało się różem/brązerem jaki miałam na policzkach w makijażu z poprzedniego posta, oto on - INGLOT AMC 84 - mam go z wymianki z Makeup-Farbstift :)
Jak tylko go zobaczyłam od razu pomyślałam, że musi być podobny do brązującego podkładu z KOBO i nie myliłam się - zerknijcie na zdjęcia poniżej:
Różnią się konsystencją i minimalnie
wykończeniem - Kobo na mojej buzi jest zupełnie matowy, natomiast Inglot
jest lekutko satynowy. Kobo nakładam palcami albo flat topem Hakuro, bo
jest dość oporny we współpracy z Beauty Blenderem, natomiast Inglot
nakłada się jajem świetnie. Próbowałam palcami, ale za każdym razem
naciapię go sobie za dużo i wyglądam jak ofiara popsutego solarium :D
Oba bardzo lubię i chyba obiektywnie nie umiem ocenić, który jest lepszy :)
edit:
a tutaj pokazywałam jak wygląda u mnie efekt KOBO :)
Buziaki słoneczne znad morza! :*
Jak dla mnie chyba za bardzo brązowe ;)
OdpowiedzUsuńja lubię i brązy i róże :)
UsuńA mnie się podobają, chętnie bym wypróbowała ten z kobo :) Nakładasz go już na gotowy makijaż czy na podkład? bo to mnie bardzo interesuje :)
OdpowiedzUsuńnakładam na podkład :)
Usuńz tym, że teraz gdy używam żelka z Rimmela, to nie używam już w ogóle pudru, więc brązer jest drugą i ostatnią warstwą na mym licu :)
Dziękuje Ci za odpowiedź :) Muszę go wypróbować :)
UsuńU Ciebie ładnie wygląda :) Dla mnie byłby pewnie za ciemny... ;)
OdpowiedzUsuńBoję się używać wszelakich specyfików w płynie, nawet rozświetlacz mnie trochę przeraża :)
OdpowiedzUsuńodcienie jak dla mnie niedostępne, posiadam twarz albinosa :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadalam za takimi produktami. Caly czas mi sie zdaje ze zrobie sobie nimi krzywde;/ MOje beztalencie nie zna granic;)
OdpowiedzUsuńNieźle to wygląda.Ale dla mnie płynny bronzer to wyższa szkoła jazdy:)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem tego produktu...znasz moze jego cene jednostkową? na lato myśle że byłb y idealny ...
OdpowiedzUsuńwg info na Wizażu kosztuje 36zł :)
Usuńna lato coś w ten deseń trzeba nabyć :)
OdpowiedzUsuńTen Inglot świetnie wygląda na skórze, chociaż Kobo też nie można niczego zarzucić :) Ostatecznie i tak wszystko sprowadza się do posiadania przynajmniej flat topa, muszę go w końcu nabyć! :D
OdpowiedzUsuńNa razie pozostanę wierna mojemu bronzerowi w kamieniu, bo mam go tyle, że jeszcze długo nie zobaczę dna, ale fajnie wiedzieć, że są takie ciekawe alternatywy :)
Bardzo ciekawe kosmetyki. Ja nie używałam jeszcze brązera w takiej formie, ale chyba będę musiała to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńbrązujący róż - brzmi ciekawie :D jak dla mnie bardziej widać tu brąz niż róż... :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo są do siebie podobne.
OdpowiedzUsuńnie używałam jeszcze nigdy :) ale chyba muszę spróbować jednego albo drugiego, ciekawie wygląda i w sumie chciała bym mieć taki brązer w płynie :)
OdpowiedzUsuńnormalnie jakbym widziała roztartą nutellę ;p
OdpowiedzUsuńZnając moje umiejętności malowania się, pewnie zaraz miałabym dwie brązowe plamy na twarzy :(
OdpowiedzUsuń