Teraz w końcu czas na twarz :)
Jaką mam skórę już wiecie - jest mieszana, dość mocno się przetłuszcza, poliki za to mają tendencję do przesuszania. Pory i zaczerwienienia są widoczne.
efekt krycia (bez pudru):
oraz dwie wersje przypudrowane :
(zdjęcie można powiększyć) |
I teraz tak...
Z Meteorytami na twarzy czuję się o niebo lepiej, efekt jaki dają jest mega naturalny, puder nie osadza się w porach, nie podkreśla suchych skórek ani mikrowłosków. Ale niestety nie dają rady utrzymać Oxiaka w ryzach gdy rozpoczynam własną produkcję rozświetlania. Tzn. hmm... dają, ale na max 2 godziny. Czyli: jeśli zwykle maluję się około 6:30, to pierwsze żniwa sebumowe zbieram już przed 9, następne około 11, kolejne o 13, a potem w sumie nie ma już czego zbierać, gdyż podkładu na mym nosie i okolicach już praktycznie nie ma. Albowiem został w firmowej toalecie, w koszu na śmieci, na bibułkach lub chusteczkach. A ja choćby nie wiem co, to nie napaćkam sobie na półdniową, nieświeżą twarz kolejnej warstwy pudru. Żadnego. Blahh...
Na szczęście niedługo później jestem już w domu i mogę zmyć z policzków to co pozostało.
Antyświetlik Kryolanu natomiast jest mistrzem matu. Niestety matu płaskiego i tępego na wskroś. Oraz wysuszania polików. I wchodzenia w pory (ostatnie zdjęcie w składaku). I skórek podkreślania. Ale! utrzymuje w ryzach Oxiaka na około 4,5 godziny. Potem ściągam błysk z nosowych okolic. I spokój. Aż do demakijażu około 14. Pewnie i do wieczora by wytrzymał w miarę dobrym stanie.
Problem w tym, że męczę się wściekle z tym zestawem na twarzy. A męczyć się nie lubię. Po zmyciu tego mixu miałam wrażenie, że cała buzia wzięła głęboooki oddech.
Sam podkład, bez pudru, jest dla mnie niestety nie do przyjęcia.
Pierwsze chwile, nie przeczę, są cudne: lekkie rozświetlenie, satynowy blask,
naturalnie wyglądające lico. Twarz w dotyku jest jednak lepka, a to jest nie do przyjęcia. Żelek rozpieścił mnie tym, że nie muszę nakładać
miliona utrwalaczy, żeby dobrze wyglądać. Raz-dwa nakładam go jajem, bez problemu macham poliki suchym różem w kamieniu i jest super.
I jeszcze te moje męki z nakładaniem... to była przygoda ;)) Albowiem od stycznia nie używałam do aplikacji podkładów palców ani pędzli. Chyba ani razu. Cudowne różowe jajo zrobiło ze mnie całkowitą kalekę i leniwca :D
A Oxiaka jajem nałożyć się nie da... może jest zbyt lejący, nie wiem, nie umiem tego rozgryźć. W każdym razie jajo pije podkład jak opętane, a na twarzy umiem sobie nim zrobić jedynie nieokreślone placki i maziaje o różnym stopniu intensywności, nie ważne czy stempluje czy rozcieram - efekt za każdym razem jest tak samo śliczny ;D Przy pomocy flat-topa Hakuro ntomiast, umiem zmienić me lico w smużastą zeberkę. Wyglada to równie ładnie... :D
Jedyną opcją jest nakładanie palcami: robię kilka kropek, które następnie rozcieram i wklepuję. Ale i to jakoś szczególnie mnie nie zadowala, muszę się dość mocno namachać, żeby dokładnie dokładnie rozetrzeć. No męczę się przy takim nakładaniu i tyle. Odwykłam od paluchów.
Reasumując - póki więc nie znajdę kolejnego cudu, które nie będzie wymagało
gruntowych prac wykończeniowych - pozostanę przy Żelku. A Oxiak pewnie
ostatecznie wyląduje w dziale wymiankowym. Pomęczę go jeszcze chwilę, póki nie zrobi się ciepło, bo w temperaturach wyższych niż te 10-12 stopni, jakie mieliśmy w ostatnich dniach, nie wyobrażam sobie jego trwałego związku z moją tłustością.
Ufff; chyba napisałam wszystko co chciałam... w razie czego - pytajcie :)
stay tuned! :)
A.
Szkoda, że nie dał rady. Podejrzewam, że moimi rozszerzonymi porami produkującymi nadmiar błyskotek również nie polubiłby się...
OdpowiedzUsuńteoretycznie daje radę, ale z mocnym pudrem, a takich nie lubię :(
Usuńspróbuj suchym BB nakładać, albo zrob "ciapki" na twarzy i BB rozparceluj na calej twarzy;] kurcze szkdoa,ze ten podkład tai nietrwały na buzi i takie świecenie powoduje u Ciebie, al ewygladasz swiezo i pieknie:)
OdpowiedzUsuńspróbuję suchym, dzięki Moni! :)
Usuńja wczoraj go dostalam i od jutra zaczne testy, ale zalamalas mnie ;P wiazalam z nim wielkie nadzieje ;P
OdpowiedzUsuńkażdemu co innego służy - nie jest wykluczone, że Tobie podpasuje :))
Usuńa ja sie chetnie wymienie, mam Petal i jest odrobine za ciemny dla mnie.
OdpowiedzUsuńpozwolę sobie zatem skrobnąć do Ciebie maila :)
UsuńJa dalej nie wzięłam się za jego testy, a po Twojej recenzji to nie wiem kiedy to nastąpi.. ;) boję się że odczucia będą podobne, co u Ciebie.
OdpowiedzUsuńkurcze, widzisz jak to jest... Urbaniasta zakochana, a też tłustolica jest - każdemu co innego pasi :)
Usuńej masakra Kochana przypominasz mi trochę Maję Sablewską na tych zdjęciach w powiększeniu :DDD
OdpowiedzUsuńo matko! hahah :D byłam już Sereną z Gossip Girl, a teraz Sablewska, no nieźle... :D
Usuńja miałam podobne odczucia w stosunku do Rimmlowskiego wake me up. wszyscy tak zachwalają, ale ja niestety muszę mieć podkład, który przykryje co nie co, bo na stare lata zaczęłam mieć problemy z cerą.no i efekt jak po zmalowaniu, zostanie na dłużej. a Benefitowymi produktami, które miałam okazję poużywać jestem lekko rozczarowana. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwake me up też u mnie odpada, zdecydowanie :)
UsuńOoooo, jaki cudowny makijaż oczu!! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam fiolet na powiekach, sama czuję się w takim makijażu 'wyjątkowo', więc fiolet aplikuję na 'większe wyjścia', że tak powiem. :) Przy moich brązowych patrzałkach codzienny make-up ogranicza się do tuszu oraz lekkiego podkreślenia powiek brązowym cieniem. :)
Zazdroszczę różowego jaja (w ogóle jaja, mi tam kolor bez różnicy), ja jak na razie nie mogę sobie na nie pozwolić, ale przysięgam to sobie i Wam w tym miejscu, że na pewno się w nie zaopatrzę! Póki co muszę ratować swoje włosy i zakupić TT, bo czesanie moich włosów to udręka, a wypadają jak psu sierść... Masakra. :(
nie wyobrażam już sobie makijażu bez jaja, naprawdę szczerze polecam :)
UsuńAle efekt na twarzy jest bardzo ładny.Taki świeży i delikatny.Szkoda, że tak nietrwały.
OdpowiedzUsuń