poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Alicja w Krainie Czarów, czyli dwa słowa prywaty:)


Tym, którzy nie porzucili malowajkowego bloga w okresie bezpostowym, natentychmiast śpieszę donieść o przyczynach abs(tyn)encji mej. Otóż.

Wyobraźcie sobie, że byłam ostatnio w ciąży.
Dokładnie do 25 marca sobie byłam.
I tegoż właśnie dnia - marca dwudziestego piątego, szóstego prawie, bo godzina była późna - zjawiła się niespodzianie Ona. Ponad dwa tygodnie przed zapowiedzianym terminem. Co było właściwie całkowicie zrozumiałe, bo któż o zdrowych zmysłach życzyłby sobie zostać dzieckiem smoleńskim?...

No i, gdy tylko Tatulek Kochany wybył na mecz drużyny swej, umiłowanej, biało-zielonej, o godzinie za pięć ósma wieczorem, Ona postanowiła odkręcić wodę, zalać nową merbauową podłogę w łazience i zapukać z wewnętrza mego z prośbą o wypuszczenie. Tatul na mecz nie doszedł, a Ją wypuszczono trzy godziny później, dziesięć minut po dwudziestej trzeciej, cięciem cesarskim. Gdyż jak na leniwe - po mamuni - stworzenie przystało, dziewczę nasze nie zdecydowało się na odwrócenie i do końca bujało głową w obłokach, tzn. pod żebrami. A światu dobitnie pokazała w której części ciała go ma.

Państwo pozwolą, że przedstawię: nasza córka - Alicja!


Ci, którzy śledzą mnie na Instagramie, mieli nieprawdopodobne szczęście widzieć także Jej wózek! Więc jeśli macie ochotę do nich dołączyć - wpadajcie do nas!


ps. LOVE ALUT NA WSKROŚ! ♥♥♥♥♥


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...